Z okazji Międzynarodowego Dnia Empatii, który obchodzimy 2 października, delikatnie przypominam, że empatii można się nauczyć i że warto taką umiejętność rozwijać, pielęgnować, przekazywać dalej. W domu, w pracy, w szkole, na podwórku.
W naszej codziennym życiu coraz bardziej doceniane jest empatyczne słuchanie, bycie uważnym na potrzeby innych, komunikacja oparta na dialogu i wzajemnym szacunku. Na ile nasi współpracownicy, partnerzy, dzieci są na nas uważni, a w jakim stopniu my sami jesteśmy uważni na zdanie i potrzeby osób z którymi współpracujemy, przebywamy, żyjemy?
Siedzę sobie w kapciach na fotelu i wspominam chwile, kiedy byłam najbardziej zaangażowana emocjonalnie w sprawy innych ludzi, kiedy wsłuchiwałam się w innych nie myśląc o sobie, swoich sprawach do załatwienia, wyzwaniach.. I jest tak najpełniej wtedy, kiedy coś nas łączy. I nie to, co materialne, zadaniowe, ale to, co niewidoczne. Wartości, doświadczenia, wrażliwość, marzenia, pasje. Tak. To jedyny ratunek dla świata pożerającego własny ogon. W konsumpcyjnej pogoni jesteśmy wobec siebie podejrzliwi, zazdrośni, wścibscy, oceniający, eliminujący się zamiast wspierający..
Szukajmy. A znaleźć to można w wolontariacie, często angażując się całymi rodzinami, w gronie przyjaciół czy współpracowników, ponad podziałami, systemami ocen i stereotypów.
Uczmy się empatii.
A o to propozycja porannego treningu:
Przy dobrej herbacie, rozłóż w wygodnym dla siebie miejscu gazetę, wyceluj długopisem losowo w kilka artykułów, zakreśl je i odczytuj po kolei na różne sposoby np. ze smutkiem, z ubolewaniem, z radością, ze złością wykorzystując ton głosu, gesty i mimikę.
I co czujesz po takim ćwiczeniu?
A teraz zrób dobry uczynek i powiedz to, co masz do powiedzenia wybranej osobie (nie koniecznie miłego), koniecznie w sposób radosny i twórczy.
Powodzenia!